Historia tarota, która zawarta jest w przewodniku Tarot Smoków jest warta naszej Uwagi. Przewodniki do kart zawierają cenne wskazówki o czym również pisałam w TYM poście. Zachęcam do przeczytania fragmentu: „Historia Tarota” z w.w przewodnika:
Historia Tarota
„Aby w pełni docenić piękno tarota, należy (niczym yeti na szczycie Everestu) zacząć od podstaw, czyli od rysu historycznego. Początki tarota owiane są legendą i tajemnicą. W końcu każda opowieść o początkach to mit. Historia, w której prawda miesza się z fikcją i spekulacjami. Jeśli to sobie uświadomisz, bez trudu zrozumiesz to, co mam Ci do powiedzenia.
Wszystko zaczęło się w roku 1365, tuż przed narodzinami epoki renesansu. Europa dopiero co otrząsnęła się z potworności epidemii Czarnej Śmierci – wycieńczone i przerażone niedobitki, które przetrwały zarazę, potrzebowały czegoś, co zwróci ich myśli w inną stronę. Tym czymś okazała się gra w karty.
Początki Tarota w Europie
Karty przybyły do Europy ze Wschodu, jakby niesione na skrzydłach Podniebnych Smoków. Z azjatyckiego sułtanatu mameluków karty trafiły do południowych Włoch, a następnie rozprzestrzeniły się na całym kontynencie. Wkrótce potem do Europy dotarła (szybko niczym frunąca z wiatrem wileńska wiwerna) kartomancja, czyli wróżenie z kart.
Talia mameluckich kart składała się z pięćdziesięciu dwóch bogato zdobionych kart, podzielonych na cztery kolory: monety, puchary, miecze oraz kije do polo (w tamtym czasie Europejczycy nie znali jeszcze polo, zatem kije zastąpiono buławami lub różdżkami). Podobnie jak w przypadku współczesnych kart, każdy kolor składał się z dziesięciu kart numerowanych oraz trzech kart dworskich, choć – co jest charakterystyczne dla sztuki islamu – na kartach dworskich nie umieszczano postaci, lecz abstrakcyjne wzory. Na przestrzeni stu lat kolory kart uległy modyfikacjom, dopasowując się do kultury i zwyczajów poszczególnych krajów europejskich. Buławy stały się żołędziami, monety – dzwonkami, miecze – liśćmi, a puchary zamieniły się w róże; dziś znamy je odpowiednio jako trefl, karo, pik i kier. Na kartach dworskich malowano nawet podobizny lokalnych władców, by się im przypochlebić.
Drewniane matryce i prasa drukarska sprawiły, że na kupno talii kart mógł sobie pozwolić niemal każdy. Jednak bogaci i utytułowani zamawiali przepięknie iluminowane karty, które były nie tylko przedmiotami użytkowymi, lecz także dziełami sztuki. Panuje przekonanie, że najstarsze karty tarota powstawały właśnie na zamówienie.
Okultyzm i apokryfy często idą ze sobą w parze – pochodzenie tarota nie jest wyjątkiem. Jedna z bardziej znanych historii mówi, że pierwsza pełna talia kart tarota została wykonana w latach dziewięćdziesiątych XIV wieku, aby zapewnić rozrywkę francuskiemu królowi Karolowi VI, zwanemu Szalonym, podczas jednego z przedłużających się ataków psychotycznych. Choć połączenie mistycyzmu i szaleństwa może wydawać się kuszące, fakty dotyczące początków tarota są znacznie bardziej prozaiczne. I należy ich szukać raczej we Włoszech, a nie we Francji.
W połowie XV wieku, dobre dwadzieścia lat po śmierci króla Karola, we Włoszech upowszechniły się specyficzne gry karciane. Znane jako tarocchi lub trionfi, wymagały specjalnej talii liczącej siedemdziesiąt osiem kart: kolory znane pierwotnie z kart mameluckich (miecze, kielichy, monety i kije) wzbogaciły się o nową kartę dworską – waleta; dodano też dwadzieścia dwie alegoryczne karty zwane trionfi, czyli „triumfami”. Dziś znamy je pod nazwą Wielkich Arkanów (karty numerowane to Małe Arkana). Jak wskazuje nazwa, triumfy były kartami atutowymi; ponadto obrazowały podróż przez życie – od Głupca po Świat – tak duchową, jak i materialną. W czasach, w których symbole były widoczne praktycznie na każdym kroku, karty te stanowiły prawdziwą ucztę dla oczu bogato ilustrowane, zawierały obrazy nawiązujące do religii, alchemii, astrologii, Kabały, a nawet tradycji neoplatońskich czy kultury starożytnego Egiptu.
Najstarsze zachowane do dziś karty tarocchi pochodzą z tak zwanych talii Visconti-Sforza, zamówionych w XV wieku przez hrabiego Visconti z Mediolanu oraz jego następcę, Francesco Sforzę. Choć nie zachowała się ani jedna kompletna talia, to na podstawie kart, które przetrwały, możemy wywnioskować, że pochodzące z nich trionfi stanowiły pierwowzór wielu późniejszych talii, w tym mediolańskiej talii Sola-Busca pochodzącej z końca XV wieku. Obrazy wyryto najpierw na metalowych płytkach, a następnie starannie pomalowano ręcznie, tworząc ikonografię niespotykaną wcześniej na żadnych kartach tarocchi. Nieznany artysta – niektórzy uważają, że był nim miniaturysta Mattia Serrati da Cosandola – ozdobił zarówno karty dworskie, jak i trionfi. Po raz pierwszy w dziejach tarocchi każda karta opowiadała swoją własną historię.
W latach 1494 do 1559 Półwysep Apeniński stanowił arenę wojen. Żądza władania królestwem sprawiła, że szlacheckie rody występowały przeciwko sobie, wciągając w ten konflikt władców ościennych i płacąc najemnikom. Lombardia i Mediolan jako pierwsze doświadczyły najazdu obcych wojsk. Na przełomie wieków żołnierze z Francji i Szwajcarii spotkali się na tych ziemiach jako sojusznicy i zdobywcy. Można powiedzieć, że karty tarocchi stanowiły specyficzne łupy wojenne, które łatwo było schować do kieszeni, wyruszając w drogę powrotną do domu. Po drugiej stronie Alp nadano im nową, bardziej znaną dziś nazwę: tarot.
Pod koniec XVI wieku tarot – zarówno karty, jak i gra – był już znany w całej Europie Środkowej. O jego różnych wariantach można by napisać książkę: siedemdziesiąt osiem, sześćdziesiąt dwie lub pięćdziesiąt cztery karty; kielichy, monety, miecze i kije lub kier, karo, pik i trefl. Jeśli chodzi o dwadzieścia dwie karty triumfów, to (choć zasadniczo wszędzie były podobne) ich symbolika była modyfikowana zgodnie z wrażliwością religijną oraz lokalnymi kaprysami i uprzedzeniami. Na przykład Arcykapłanka była kiedyś Papieżycą, a Hierofant – Papieżem. Jednak te nazwy niezbyt się podobały patriarchalnym katolikom, dla których papież płci żeńskiej był bluźnierstwem. Z kolei przedstawiciele rosnącej populacji protestantów – choć nie stronili od gry w karty – wcale nie mieli ochoty oglądać na jednej z nich wizerunku papieża.
Popularność tarota to rosła, to znów malała, jako że konkurował on z takimi grami jak lombr, pikieta czy inne gry karciane, którym oddawały się modne kręgi towarzyskie. I choć wielu, w tym angielski specjalista od gier karcianych Edmond Hoyle, nie zostawiało na nich suchej nitki (co może wyjaśniać, dlaczego nigdy nie zadomowiły się one na Wyspach Brytyjskich), gry te przeżywały swój renesans w osiemnastowiecznej Europie kontynentalnej. Zgodnie z duchem czasu uproszczono talie, uwalniając je od skomplikowanej symboliki z przeszłości. Takie karty po dziś są używane w Europie Środkowej i Wschodniej.
I choć gry karciane są świetne, a niektórzy nie mogą bez nich żyć, to jednak nas interesuje inny – okultystyczny – aspekt tarota. Karty tarota, kipiące bogatą typologią, pełne alegorii na temat życia, wszechświata i w ogóle wszystkiego, wydają się wprost stworzone do przewidywania przyszłości. Być może od samego początku używano ich do wróżenia – zapewne nigdy się tego nie dowiemy. Biorąc pod uwagę mnogość legend, wątpliwej wiarygodności historyjek oraz religijnych i kulturalnych mód związanych z tarotem, początki jego kariery wróżebnej są w najlepszym wypadku niejasne. Jednak to samo można powiedzieć o smokach.
Tarot w XIX i XX wieku
Choć można by przypuszczać, że w renesansie kwitły nauki mistyczne i ezoteryczne, dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku tarot przestał być uważany za pomagającą zabić czas rozrywkę, a stał się podstawowym narzędziem okultystycznym, jakie znamy dziś. W latach osiemdziesiątych XVIII wieku nowa epoka, oświecenie, odrzucała przesądy oraz teistyczną ortodoksję, zamiast tego kierując ludzkie myśli ku wolności intelektualnej i religijnej, kładąc nacisk na naukę i rozsądek oraz domagając się rozdziału Kościoła od Państwa. Dzięki temu możliwe stało się studiowanie sztuk magicznych, przez niektórych zwanych czarną magią lub czarnoksięstwem, z pozycji filozoficznej i metafizycznej ciekawości, bez obaw, że – jak w średniowieczu – zostanie się obwołanym heretykiem. Właśnie w takiej atmosferze powstały pierwsze udokumentowane badania nad tarotem jako narzędziem dywinacji.
W roku 1781 Antoine Court de Gebelin napisał niedługi esej zatytułowany Du Jeu des Tarots (Gra tarot). Został on opublikowany wraz z towarzyszącym artykułem autorstwa hrabiego de Mellet, pt. Recherches sur les Tarots, et sur la Divination par les Cartes des Tarots (Badania nad tarotem oraz wróżeniem z kart tarota). Autorzy omawiali ikonografię tarota oraz jej mistyczne znaczenie, a także wyrażali przekonanie, że jest ona bezpośrednio powiązana z legendarną egipską Księgą Thota. Pan de Gebelin twierdził wręcz, że tarot pochodzi z Egiptu – myśl ta nawiedziła go pewnego wieczoru w trakcie gry w tarota z przyjaciółmi (nie zdradził, jakimi kartami grali, lecz w tamtym czasie popularny był tarot marsylski).
Według de Gebelina Thot – bóg z głową ibisa opiekujący się wiedzą i pisarstwem podzielił się swoją mądrością z czczącymi go kapłanami, którzy następnie wyrazili ją w postaci symbolicznej na siedemdziesięciu ośmiu obrazach lub tabliczkach odpowiadających siedemdziesięciu ośmiu kartom w talii tarota. Cuda się zdarzają, jeśli w sprawę zaangażowani są bogowie; nic więc dziwnego, że Księga Thota przetrwała spalenie Biblioteki Aleksandryjskiej w 48 roku p.n.e. W I wieku naszej ery święci mężowie oraz prowadzący koczowniczy tryb życia Cyganie (po angielsku Gypsies, jako że w tamtym czasie wierzono, że pochodzą z Egiptu) przenieśli ją przez Amerykę Północną do Iberii w postaci tarota. Tu tarot stał się rozrywką dla mas, tracąc swoje święte znaczenie. Oczywiście Cyganie – czy też Romowie, jak mówi się na nich dzisiaj – choć cenieni za umiejętności wróżebne, nie pochodzili z kraju faraonów. Lud ten ma swoje korzenie w północnej części rozległego subkontynentu indyjskiego; do wschodniej Europy dotarli wędrując przez Lewant, Bizancjum, a następnie przez cieśniny Bosfor i Dardanele. Migracja ta miała miejsce gdzieś pomiędzy końcem XI a początkiem XIV wieku. Jednak w latach osiemdziesiątych XVIII wieku de Gebelin tego nie wiedział.
Esej hrabiego de Mellet, choć w niektórych aspektach dopełnia artykuł de Gebelina, to w innych kwestiach znacznie się od niego różni. Jego autor mniej skupia się na tym, kiedy i gdzie powstał tarot; znacznie bardziej ciekawi go, jak i dlaczego się to stało. Hrabia szczegółowo omawia znaczenie ikonografii na poszczególnych kartach, poddając się ich magii i opisując powszechne w ówczesnym Paryżu metody wróżenia za pomocą tarota. W związku z tym autor nie tylko analizuje poszczególne karty, lecz także bierze pod uwagę ich pozycję w rozkładach wróżebnych oraz to, jak wtedy wpływają wzajemnie na siebie, modyfikując swoje znaczenie. Całkiem jak my dzisiaj.
Ze współczesnej perspektywy stanowcze twierdzenia de Gebelina i de Melleta dotyczące egipskiego pochodzenia tarota, choć atrakcyjne, są w najlepszym razie spekulatywne. Eseje te zostały napisane osiemnaście lat przed egipską kampanią Napoleona i ponad czterdzieści lat przed tym, jak Jean-Francois Champollion zaczął czynić postępy w odszyfrowywaniu napisów na kamieniu z Rosetty. Zatem, choć obaj autorzy byli erudytami, ich wiedza na temat starożytnych egipskich hieroglifów nie pochodziła z pierwszej ręki. Zapewne zyskali ją za pośrednictwem dzieł greckich autorów, np. Herodota, oraz późniejszych dzieł uczonych rzymskich, badaczy Biblii, gnostyków i hermetyków, a nawet legendarnego smoka okultyzmu, Hermesa Trimegistusa. Można nawet zaryzykować tezę, że do pewnego stopnia dopasowali oni znaczenie kart do swojego sposobu myślenia, zamiast pozwolić, by znaczenie kart odbijało się w ich myślach. Jednak zarówno de Gebelin, jak i de Mellet – na długo przed pionierską koncepcją Junga dotyczącą duchowych i psychologicznych archetypów – mówili o tarocie w kontekście uniwersalności jego symboliki. Dostrzegli w kartach czynnik przemożnie duchowy, coś, co głęboko dotyka ludzkiego doświadczenia oraz zbiorowej nieświadomości; coś, co daje możliwość zyskania samoświadomości. Praca tych dwóch oświeconych mężczyzn zmieniła sposób, w jaki ludzie myśleli o tarocie, kładąc podwaliny pod studia nad tarotem dla przyszłych pokoleń.
Przez kolejne siedemdziesiąt pięć lat francuscy mistycy znajdowali się w awangardzie przemyśleń nad tarotem. Takie imiona jak Etteilla, Eliphas, Pitois czy Papus zapisały się złotymi zgłoskami w annałach okultyzmu. Pod koniec pierwszej dekady XIX wieku sytuacja ta uległa zmianie; po drugiej stronie kanału La Manche zaczęto intensywnie nadrabiać wcześniejszy brak zainteresowania tarotem, skupiając się przede wszystkim na jego znaczeniu ezoterycznym.
Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku (1887-1903) przez jakiś czas znajdował się w centrum brytyjskiego środowiska okultystycznego. Chociaż niezbyt liczny – w czasach świetności liczył sobie zaledwie około stu członków – Zakon miał w swoich szeregach uznanych artystów, pisarzy, uczonych, duchownych i mistyków. Stanowił swego rodzaju inkubator idei dotyczących magii ceremonialnej, np. Wicca, druidyzmu czy innych neopogańskich ruchów, a także stosowanych przez nie narzędzi, w tym kart tarota.
W tej dziedzinie najbardziej znani są dwaj członkowie z początku istnienia Zakonu: Ale- ister Crowley i Arthur E. Waite. Każdy z nich na swój sposób przekształcił tarot (czy to pod względem wzornictwa, czy też rozkładu kart lub ich interpretacji), wydobywając go tym samym z archaicznej przeszłości i wprowadzając w XX wiek. Crowley, znany z tego, że pociąga go ciemna strona magii, został wyrzucony z Zakonu za zachowanie, które zgodnie z doktrynami Złotego Brzasku (choć były bardzo liberalne) uznano za nieetyczne. Osobliwy etos Crowley’a oparty był częściowo na mitologii starożytnego Egiptu: w swoim tarocie przyjął i rozbudował teorię de Gebelina dotyczącą Księgi Thota. Talia kart tarota opracowana przez Crowley’a została wydana w 1944 roku. Odzwierciedla ona myśli dwudziestowiecznego, przytłoczonego wojną umysłu, jakich jego poprzednik z epoki oświecenia zapewne nawet nie byłby w stanie sobie wyobrazić. Obrazy na tych kartach, piękne i prowokacyjne, eksplorują nieznane terytoria, które nawet obecnie, w czasach niezliczonych interpretacji tarota, rzadko są brane pod uwagę jako inspiracja, nie mówiąc o powielaniu.
Arthur E. Waite natomiast był w swym mistycyzmie bardziej zachowawczy, a wręcz tradycjonalistyczny. Jego tarot jest zasadniczo syntezą klasycznej ikonografii znanej ze starych mediolańskich kart tarocchi oraz obrazów z Kabały, tajemnic hermetyków, a także dzieł de Gebelina, Eliphasa itd.
W 1909 roku Waite wraz z inną członkinią Złotego Brzasku, Pamelą Colman Smith stworzyli własny tarot, zaś dwa lata później Waite opublikował swoje doniosłe dzieło The Pictorial Key to the Tarot. Choć krytycy zganili go za zajmowanie się czymś tak frywolnym jak karty, Waite nie dał się zniechęcić. W jego opinii tarot stanowił drogę ku najgłębszemu, mistycznemu zrozumieniu. Karty, jak twierdził, to istny leksykon symboli tworzących nieskończoną liczbę kombinacji, które – dzięki czasami niejasnej, lecz nigdy arbitralnej interpretacji – stanowią klucz do prawdy, zarówno widzialnej, jak i mistycznej. Należało jedynie zrozumieć ich uniwersalną symbolikę, odnoszącą się tak do psychologicznego, jak i do duchowego wymiaru egzystencji. Pomagająca mu Pamela Smith, wyraźnie zainspirowana wystawą tarota Sola-Busca w Muzeum Brytyjskim w 1907 roku, zilustrowała karty od asa do króla oraz od Głupca do Świata. Niektóre obrazy na jej kartach były niemal identyczne z tymi na ich piętnastowiecznych odpowiednikach.
Wpływ Waite’a na wizualny aspekt tarota nie ograniczał się wyłącznie do stworzenia nowej talii. W swojej pracy Waite rozwijał wątki znane z badań de Melleta nad wzajemnymi relacjami kart ułożonych w określone konfiguracje – np. trzy czwórki lub cztery walety. Ponadto Waite sformalizował wiele rozkładów, a zwłaszcza Krzyż Celtycki, który współcześnie jest standardowym rozkładem.
A skoro już o współczesności mowa, dziś możemy wybierać spośród setek różnych talii tarota. Skromne lub bogato zdobione, klasyczne lub czerpiące z ruchu New Age; tarot marsylski, repliki kart z czasów renesansu, a nawet tarot Thota autorstwa Crowley’a. Jednak jeśli chodzi o podstawy siedemdziesiąt osiem kart, Wielkie i Małe Arkana – oraz o ikonografię, większość z tych współczesnych talii wydaje się bazować na wzorcu stworzonym sto lat temu przez Waite’a i Smith. Z pewnością mają oni zapewnione poczesne miejsce w historii tarota.
Tarot Smoków z dumą podąża wytyczoną przez nich ścieżką.”
Zawarte informacje w przewodniku Tarota Smoków o historii Tarota jak widzimy jest obszernie opisana i możemy zgłębiać historię postania niemal tworząc obraz w głowie jak historia tworzyła się.
Historia Tarota pokazuje nam jak tarot ewoluował. To jaką drogę tarot przeszedł do dnia dzisiejszego.
Masz pytanie?
Zadzwoń:
+48 15 845 29 62
Napisz: